niedziela, 17 lutego 2013

IV

     
Liczę, że spodoba się wam ten rozdział. Jak przeczytacie, to zostawcie coś po sobie w komentarzu. Pragnę dodać, że tzw. ,,hejtowanie" z anonima nie jest czymś cool, więc sobie darujcie ;)
______________________________

       James stał na boisku tuż obok kapitana drużyny Gryfonów - Martina Alley'a. Na trybunach siedziała Jean i szeroko uśmiechała się w kierunku Lily. Rudowłosa Gryfonka zacisnęła pięść na rączce nowiutkiej Błyskawicy 3000. Wiedziała, że w tym roku Gryfoni poszukują szukającego, dwóch ścigających i pałkarza. Lilka cieszyła się, że James nie poszedł w ślady ojca i dziadka, i został pałkarzem. Teraz to ona miała szansę stać się szukającą domu lwa. Na trybunach usiadła Hanna. Nabór do drużyny Ślizgonów miał być w następną sobotę,więc Lily trwała w nadziei, że uczennica domu węża nie zostanie w drużynie.
      Martin krzyknął i podzielił stojące obok osoby na trzy grupy. Pierwsze co mieli zrobić to trzy okrążenia wokół boiska. Kilka osób spadło z mioteł, i usiadło na trybunach. W chwilę potem Martin ogłosił, że z osób kandydujących a miejsce szukającego, ta która najszybciej złapie znicza dostanie miejsce w drużynie. Jeszcze powiedział coś do inyych i uwolnił piłki. Lilka wzniosła się w górę. Tylko ona i mała, złota piłeczka się teraz liczły. Wytężała wzrok i nagle coś złotego mignęło jej po drugiej stronie boiska. Natychmiast wezwała swoją miotłę do lotu. Gnała za połyskującym w zachodzącym słońcu zniczem. Nic innego się teraz dla niej nie liczyło. Musiała za wszelką cenę złapać skrzydlatą piłeczkę. Musiała dołączyć do drużyny jako szukająca. Wyciągnęła rękę do przodu najdalej jak mogła i przyspieszyła lot miotły. Już prawie, go miała. Wiedziała, że teraz nie może się poddać. Powoli stanęła na rączce miotły, nachyliła się do przodu i ... BUM! Leżała na ziemi, a coś chciało się wydostać z uścisku jej ręki. Złapała znicza! Została nową szukającą.

***

       Mamo!
Nie wiem co pomyślisz, gdy dowiesz się, że nie starałam się o pozycję ścigającej. Jednak dostałam się do drużyny. Jako szukająca. Mam nadzieję, że cieszysz się razem ze mną.
                                           Lily

***

      Jesienny poniedziałek Gryfoni zaczęli zaklęciami z Hufflepuffem. Jean popisała się swoją znajomością uroków. Profesor Flitwick próbował nauczyć Puchonów i Gryfonów rozpoznania złego uroku. Udało się tylko Jean. Lilce też by się udało, lecz myślała o quidditchu. Ten tok myślenia przerwała, gdy otrzymała Proroka Codziennego. Nagłówek siał lekki postrach.

Bunt Goblinów w Banku Gringotta we Francji!
Beauxbatons już nie jest bezpieczną szkołą. Gobliny dążą do jej opanowania. Próbują przeciągnąć na swoją stronę skrzaty domowe.
-Narazie aurorzy opanowują sytuację we Francji. Nie ma powodów, by obawiać się rozpowrzechnienia buntu na skalę światową - mówi minister magii Juliusz Eveey
   Jednak wiele czarodziejów, już teraz opróżnia swoje skrytki w Banku Gringotta. Całe ministerstwo obawia się rozpowrzechnienia buntu w Anglii. Jedynie minister jest spokojny.
                            [czyt. więcej na str 7]
      Lily podała gazetę Jean, ugryzła kawałek tosta i pogrążyła się w swoich myślach.